Kompletowanie dokumentów ciąg dalszy
Sprawy związane z formalnościami pochłonęły mnie bez reszty. Stąd moja długa nieobecność. Postaram się jednak nadrobić wszystkie zaległości. I wrócić do aktywnego blogowania. A więc wracam do opowieści...
Wypisy z ewidencji gruntów na moją jak i sąsiadujące działki otrzymałam w dość krótkim czasie. Są w nich zawarte takie informacje jak imię i nazwisko właściciela, powierzchnia użytków oraz działki, ich klasyfikacja oraz numer księgi wieczystej. W moim przypadku wszystko zgadzało się i szłoby jak po przysłowiowym maśle, gdyby nie fakt, że właściciel jednej z sąsiadujących działek już nie żył, a brak było jakichkolwiek informacji o jego spadkobiercach. Sprawa wyjaśniła się na późniejszym etapie postępowania, ale o tym dopiero napiszę Wam za jakiś czas.
Odbitki z mapy zasadniczej miałam odebrać osobiście. Już na miejscu okazało się, że zamiast mapy zasadniczej będzie hybrydowa, zamiast mapy w skali 1:500 będzie mapa 1:1000 a zamiast obszaru całej mojej działki tylko jej części. Jedyne co w tej sytuacji mogłam zrobić to za nią zapłacić (około 40 zł) i liczyć na to, że będzie z nią wszystko w porządku.
Dodam tylko, że mapę warto odbić na ksero w około 10 egzemplarzach, gdyż będzie Nam ona wielokrotnie jeszcze potrzebna do innych formalności, wniosków i uzgodnień.
Na dziś to tyle... w następnym poście dowiecie się, że z urzędnikami trzeba czasami umawiać się na audiencje i, że warto sprawdzić wszystko dwa razy zanim odtańczy się taniec radości.
Komentarze
Prześlij komentarz